Korytarz

Wracałem do domu gdy zobaczyłem na korytarzu Brooklyn, podbiegłem doganiając ją.
-Cześć -uśmiechnąłem się do niej lekko, weszliśmy na schody.

- O, hej. - uśmiechnęłam się lekko zerkając na Ciebie. - Wyglądasz jakbyś przebiegł pół Manhattanu - zaśmiałam się cicho.

-Nie przesadzaj -pokręciłem głową i złapałem ostatni głęboki oddech wyrównując go.
-Bieg od drzwi nie był aż tak męczący -uśmiechnąłem się nie spuszczając z ciebie wzroku.

- Czyli co, biegłeś za mną? - uniosłam brew i uśmiechnęłam się lekko. - Czemu się tak na mnie patrzysz..

Od razu spojrzałem przed siebie, byliśmy już na naszym piętrze.
-Nie patrzę się na ciebie -uśmiechnąłem się pod nosem.
-Coś ci się zdaje -cicho się zaśmiałem.

Przewróciłam oczami rozbawiona. Oparłam się o barierkę i poprawiłam swoją sukienkę. - To jak Ci minął dzień?

Zatrzymałem się stojąc przed tobą.
-Nawet okey -oblizałem usta. -A tobie? -uniosłem brew zaciekawiony, byliśmy niedaleko moich drzwi.
-Um.. idziemy do mnie na kawę lub herbatę? -zaproponowałem nie chcąc za bardzo rozmawiać na korytarzu.

Zastanowiłam się chwilę i przygryzłam wargę. - Mała kawa nikomu nie zaszkodzi - uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do twoich drzwi.

Otworzyłem nam drzwi i z uśmiechem przepuściłem cię. Gdy weszłaś ściągnąłem bluzę.
-Rozgość się -spojrzałem na ciebie.