Centrum handlowe

-Taki mini wieczorek zapoznawczy -mruknąłem przyglądając się po kolei każdej z was.

*czułam, że wam przeszkodziłam, poczułam dziwne ukłucie w sercu, po chwili mój oddech przyśpieszył, czułam się jeszcze gorzej* -czym się interesujesz Justin? *spojrzałam na niego, nasze spojrzenia się spotkały*

Uśmiechnęłam się lekko, patrząc na niego i zatrzymałam na nim swój wzrok, czekając aż odpowie. Dokładnie mu się przyglądałam i przygryzałam dolną wargę.

Oblizałem usta, czułem się trochę dziwnie ze świadomością, że obie się na mnie patrzycie.
-Głownie sportem i trochę gram na gitarze -wymamrotałem patrząc raz na jedną, a raz na drugą z was.

-grasz na gitarze? *uśmiechnęłam się szeroko* -w dzieciństwie trochę grałam, mój tata był nauczycielem muzyki *widziałam, że jesteś zmieszany, nie chciałam byś tak się czuł w naszym towarzystwie.... w moim towarzystwie, spojrzałam na Brook, widziałam jak ci się przygląda... czułam coś w rodzaju zazdrości*

Widząc, że jest niezręcznie spuściłam swój wzrok i zaczęłam się bawić swoimi palcami.
- O macie ze sobą coś wspólnego - wybełkotałam pod nosem.

Czułem, że mieszam się w waszą przyjaźń, a naprawdę tego nie chciałem.
-Wuja mnie nauczył -szepnąłem tylko i spojrzałem na Brook, było mi trochę głupio, że staję pomiędzy wami.

*mina od razu mi się zmieniła, było mi przykro, że mimo moich chęci i tak nie wyjdzie to na prostą, widziałam wasze uśmiechy gdy mnie nie było, przełknęłam ciężko ślinę* -chyba już pójdę... *chciałam wstać ale zakręciło mi się silnie w głowie*

- Mel zostań - westchnęłam cicho i widząc w jakim jesteś stanie zmarszczyłam lekko brwi. - Wszystko okej? Mówiłam, żebyś tyle nie imprezowała - przewróciłam oczami, po czym zerknęłam na Justina.

-Raczej ja powinienem pójść, bo to ja wam przeszkodziłem -wymamrotałem i spojrzałem na Mel, wyglądała naprawdę słabo.

-zostań Justin, widzę, że znaleźliście wspólny język... *wstałam przytrzymując się stołu, nie wiem czy zdołam sama wrócić do domu*

- Kurwa Melanie.. - głęboko westchnęłam i podniosłam się. - Justin, masz może samochód i mógbyś odwieź ją do domu?

Też od razu wstałem i chwyciłem lekko Mel widząc jaka jest słaba.
-Tak, tak odwiozę ją -szepnąłem i spojrzałem na ciebie a potem na nią.

*Pożegnaliśmy się z Brook i wyszliśmy, lekko się Ciebie przytrzymywałam, nie wiedziałam też do końca czy mogę* -Justin jesteś pewien? To drugi koniec miasta.. *mówię słabo*

Westchnęłam cicho i zebrałam swoje rzeczy, po czym pieszo ruszyłam do swojego mieszkania.

Trzymałem cię mocno nie chcąc abyś upadła.
-Tak, spokojnie -posłałem ci delikatny uśmiech i wsiedliśmy do mojego samochodu.