Mieszkanie nr 10

-no ale tak czy siak coś ci wiszę... no wiesz bo gdyby nie ty to Bóg wie co by teraz ze mną było... *pokiwałam głową teatralnie*

-Wprosiłem ci się do domu to już coś -cicho się zaśmiałem patrząc na ciebie.
-Robisz coś dzisiaj? -zapiłem się trochę herbaty, a na mojej twarzy znów pojawił się grymas gdy poszułem ciepło*

-sama cię wpuściłam, nie zapominaj i znaj moje dobre serce *chichoczę cicho* -planowałam leżeć i kwiczeć na tej kanapie ale oprócz tego to nic *mruknęłam*

-Co? -cicho się zaśmiałem słysząc twoje słowa i oblizałem usta.

-no co, lubię sobie czasami poleniuchować *pisnęłam w geście obrony i zaśmiałam się* -nie mów, że ty też czasami nie kładziesz się tak po prostu na łóżku i patrzysz w sufit *skrzyżowałam dłonie na piersiach*

Zaśmiałem się głośno, bo gdy powiedziałaś "leżeć i kwiczeć" myślałem całkiem o czym innym.
-Nie no oczywiście, że lubię -spojrzałem na ciebie rozbawiony i znów się napiłem.

-ale załapałam twoją iluzję, taki niegrzeczny z Ciebie chłopiec? *uniosłam triumfalnie brew do góry*

-Co? nie no coś ty -nadal byłem rozbawiony swoimi myślami.
-Ja jestem grzeczny jak aniołek -uśmiechnąłem się patrząc na ciebie.

-ahh... a ta malinka to skąd? *przejechałam opuszkami palców po śladzie na twojej szyi* -wczoraj jej nie było... *oblizałam usta*

-Wczoraj wieczorem byłem jeszcze w Pubie pewnie któraś z dziewczyn mi zrobiła -wzruszyłem lekko ramionami i przygryzłem wargę myśląc o tym, że zrobiła mi ją Brook po wczorajszym wieczorze.

-chyba ci sie podobało... *mruknęłam widząc twoją minę, patrzyłam ci w oczy*

-Powiedz mi, który chłopak by narzekał gdy klei się do niego jakaś dziewczyna? -cicho się zaśmiałem patrząc na ciebie.

*prycham rozbawiona i spuszczam wzrok* -nie sądzę i coś o tym wiem *wstaję i staje naprzeciwko ciebie* -co powiesz na wspólny obiadek? *mrucze przekrzywiając głowę lekko na bok*

-Będziesz gotować? -zagryzłem wargę i powoli wstałem.
-Nie ma mowy, że wproszę się na obiad więc jak już to chce pomóc -uśmiechnąłem się patrząc na ciebie.

-z miłą chęcią *podskoczyłam do kuchni i wyjęłam mąkę akurat wtedy gdy schylałeś się po patelnie, odrobinkę białego pyłu poleciało na twoją głowę* -ups... wyglądasz teraz jak bałwanek *nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się*

-No ej -zaśmiałem się gdy ruszając głową nadmiar mąki spadł mi z wlosów.
-Przez ciebie będę biały -wydąłem dolną wargę patrząc na ciebie rozbawiony.

*zagryzłam rozbawiona wargę i szybko włożyłam rękę do mąki po czym wyrzuciłam ją, miałeś teraz całą twarz w mące, zachichotałam uroczo*

-No ej -zaśmiałem się głośno i też wziąłem do ręki trochę mąki po czym obrzuciłem cię nią.

-nie! *pisnęłam roześmiana, rozwarłam usta* -oo tak się bawisz? *oblizałam usta* -to masz! *sięgnęłam po ziemniaki i zaczęłam cie nimi obrzucać, uciekałam przed tobą po całym mieszkaniu śmiejąc się głośno*

-To nie fer! -jęknąłem biegając za tobą, w końcu udało mi się cię złapać, chwyciłem cię mocno w tali zakręcając tobą dookoła.

*śmiałam się głośno, próbowałam się wyrwać, wylądowałam na podłodze, pochyliłeś się nade mną*

Usiadłem ci na nogach i zaśmiałem się.
-I co teraz? -uniosłem brew patrząc uważnie na ciebie.

*patrzyłam ci w oczy, nasze ciała były bardzo blisko siebie, nie mogłam się powstrzymać i w ułamku sekundy musnęłam kącik twoich pełnych i różowych ust zamykając przy tym oczy*

Zdziwił mnie trochę twój ruch, ale nie wahając się złączyłem delikatnie nasze usta.

*Widząc, że sam przejąłeś pocałunek nie protestowałam i oddałam namiętnie połączenie naszych ust, czułam w środku coś w stylu... pragnienia, jakbym dążyła do poznania twojego smaku*