Centrum handlowe

Siedziałam na ławce przed MacDonaldem czekając na Melanie, która napisała, że chce się ze mną spotkać.

*weszłam zadyszana do centrum handlowego, miałam lekkiego kaca, podbiegłam do ciebie od razu jak cię ujrzałam.
-Brook, skarbie *przywitałyśmy się całuskami w policzki*

- Śmierdzi od Ciebie alkoholem - skrzywiłam się i lekki wzdrygnęłam - i fajkami - westchnęłam. Podniosłam się z ławki i ruszyłam w stronę ruchomych schodów.

-nie udawaj, że cię to dziwi *wchodzimy na piętro i chodzimy w poszukiwaniu jakiegoś fajnego sklepu*

Weszłam do sklepu z bielizną, ciągnąc cię za sobą. - Przyzywczaiłam się do twoich codziennych imprez ale jesteś taka młodziutka, kotku. - zaczęłam przeglądać koronkowe staniki.

*patrzyłam na seksowne gorsety*
-Wiesz, że też mam pomału tego dosyć, ale... ah po prostu to moje życie, boję się, że tylko to mi zostało... *wzdycham ciężko i biorę jeden do ręki*
-mm a jakby tak mała Boo wystartowała na Manhattanie? *śmieje się i daje ci drugi komplet*
-byłby z nas idealny duet

- Nie ma takiej możliwości - pokręciłam głową i po chwili się zaśmiałam; zaczęłam uważnie przyglądać się temu, który mi podałaś. - wolałabym inny kolor - mruknęłam i położyłam go na półkę ruszając dalej - Słuchaj, powinnaś trochę wyluzować, imprezy to nie to czym powinnaś żyć

-wiesz, lepiej by mi było gdybyś chodziła na nie ze mną... *zagryzam wargę wyciągając z wieszaka koronkowy, biały, przeźroczysty stanik i takie same stringi do kompletu*

- Wiesz, że chodzę na uczelnie a później na różne castingi i rzadko kiedy mam wolny dzień - westchnęłam i zaśmiałam się cicho - I myślisz, że powinnam go kupić, tak? - uniosłam brew

-ohh tak, mój potencjalny kochanek będzie zachwycony *oblizuję usta i śmieje się krótko*
-chciałabym mieć wszystko tak poukładane jak ty, zrobić coś ze sobą *wchodzimy do przymierzalni*

- Jeszcze dużo przed tobą. - posłałam ci ciepły uśmiech. - Nie jest tak kolorowo, ostatnio zerwałam z chłopakiem i próbuję przyzwyczaić się do samotnego życia.

*ściągam ubrania*
-nie mów mi już nic o tym dupku, po prostu nie mogę myśleć o nim i o tym jak cię skrzywdził, najchętniej odetnęłabym mu tak na żywca jaja! *mówiłam wkurzona, bez żadnych oporów przed tobą, zdjęłam bieliznę i założyłam tą sklepową*

Oparłam się o ścianę przymierzalni, patrząc w sufit. - Max był jaki był ale lubiłam go - wzruszyłam ramionami - nieważne - wzruszyłam ramionami, nie chcąc o nim rozmawiać i na ciebie spojrzałam. - ładnie leży - uśmiechnęłam się lekko

-podoba Ci się moja pani? *chodzę i robię pozy jak modelka*
-oh sorry to twoja branża, czemu nic nie przymierzasz? *marszcze lekko brwi*

- Byłoby okej, gdybyś nie kręciła tak mocno biodrami - puściłam ci oczko i zdjęłam swoją koszulkę i stanik i przymierzyłam nowy z czerwonej koronki.

-mm bosko *puszczam ci oczko i rozbieram się, przymierzam czarno-różowy gorset*
-masz idealne ciało kochanie, nie rozumiem tego jury na tych castingach, ja bym na ich miejscu nawet wykupiła cię na własność *chichocze*

Przewróciłam teatralnie oczami i zaśmiałam się. - Widocznie brak mi "tego czegoś" a inne to mają - westchnęłam, ściskając swoje piersi dłońmi. - Niewygodny.

*zasyczałam* -mm kocie nie rób tak bo zmienie orientacje *śmieje się i zakładam swoje wyjściowe ubrania* -jak to mówią, stanik musi być dopasowany, może weź większy rozmiar, bo musisz mieć ten komplet!

- Ale ja nie potrzebuje takiego kompletu, skarbie - westchnęłam i założyłam swój, po czym ubrałam koszulkę. - Nie mam teraz chłopaka, więc nie muszę nosić takiej bielizny.

-ja też nie mam, ale wiesz, że nigdy nic nie wiadomo *ruszam śmiesznie brwiami, idziemy do kasy*

- Jesteś niemożliwa - westchnęłam i kupiłam tą bieliznę, tylko w większym rozmiarze. - Przez ciebie zbankrutuje.

*kupiłam tą koronkową bieliznę oraz gorset, wyszłyśmy ze sklepu*
-ale przynajmniej w dobrym stylu *biorę cię pod rękę, idziemy do mc'donalda*

- O nie, nie, nie - pokręciłam głową - Nie zaciągniesz mnie do Maca, skarbie - próbowałam się wyrwać.

-trochę tłuszczu nam nie zaszkodzi, no chodź żesz! *mówię rozbawiona, stajemy w kolejce*

- Jesteś taka uparta Melanie, dlaczego ja się z tobą przyjaźnie? *zapytałam unosząc wzrok w sufit*